Plany na 2024 roku był najróżniejsze, wiedziałam, że pierwszą połowę roku poświęcam na ukończenie studiów magisterskich, a po obronie przyjdzie czas na zasłużony urlop! Początkowo planowałam spędzić cały listopad w Korei i Japoni, i tak by się zapewne stało gdyby moja przyjaciółka nie podesłała mi na instagramie, relacji jednego z moich ulubionych polskich podróżników. Piotrek ogłaszał, że wraz z biurem podróży współorganizuje wyjazd na SOKOTRĘ. 

Przyznam bez bicia, że był to pierwszy raz kiedy usłyszałam o tym miejscu. Przejrzałam plan wyjazdu i zdjęcia z tej wyspy – zobaczyłam raj na ziemi! Jednak mimo swojego piękna cena odstraszała wystaraczająco żebym zarzuciła ten pomysł. Przynajmniej na tamten moment. Kilka godzin później podzieliłam się nim z moją mamą, która zaczęła namawiać mnie, równie mocno co wcześniej przyjaciółka, do wzięcia udziału w tej wycieczce. Kiedy jednak postanowiłam się zapisać, dosłownie 3 godziny od udostępnienia informacji o wyjeździe, przewidziane 9 miejsc zostało zwiększone do 11, ale mimo to wszystkie były już zajęte. Istniała jednak możliwość zapisać się na listę rezerwową i tak właśnie zrobiłam. W między czasie postanowiłam doczytać, i upewnić się, że to na ten wyjazd chce przeznaczyć urlop i pieniądze. Po dość mocnym researchu, zrozumiałam, że choć cena jest wysoka to wynika to ze specyfiki destynacji. Organizacja tańszego wyjazdu na tą wyspę jest mało prawdopodobna, zwłaszcza, że wyjazd na własną ręke jest prawnie niewykonalny, ale o tym później.

Po ponad dniu od zapisania się na listę dostałam informację, że zwolniło się miejsce i mam 24h na decyzję, której potwierdzeniem miało być wpłacenie zaliczki oraz przesłanie wymaganych dokumentów min. podpisanej umowy. Były głosy za i przeciw, ale im dłużej czytałam tym bardziej przekonywałam się, że to jest TO miejsce. Miejsce, którego zobaczenie będzie zwieńczeniem mojego trudu edukacji, zasłużonym wypoczynkiem i czymś WIĘCEJ niż WYJAZD. Tak więc schowałam swoje skąpstwo do szafy i zapłaciłam pierwszą ratę.